Najnowsza i długo wyczekiwana (wydana pięć lat po kończącej słynny cykl neapolitański Historii zaginionej dziewczynki) powieść Eleny Ferrante, która ukazała się właśnie po polsku, prowokuje do tego, by odczytać ją jako pewnego rodzaju baśń. Trzynastoletnią Giovannę, bohaterkę Zakłamanego życia dorosłych z beztroskiego dzieciństwa wyrywają podsłuchane przypadkiem słowa uwielbianego przez nią ojca, w których mówi on, że zaczyna się ona upodobniać do Vittorii, jego siostry. Słowa, które mogłoby się wydawać niegroźne, dla Giovanny zmieniają wszystko. Cały jej świat zastyga, a następnie zaczyna się przeobrażać i potwornieć. Vittoria jest bowiem w domu Giovanny symbolem ,,szpetoty połączonej z paskudnym charakterem”. Odtąd dziewczyna zaczyna z niepokojem wypatrywać w swoim dojrzewającym ciele oznak owej brzydoty fizycznej i moralnej, którą ojciec miał w swej mądrości rzekomo dojrzeć jeszcze zanim w pełni się objawiła. Niepokój jest tym większy, że właściwie ojciec Vittorii nie zna. Jej rodzice nie utrzymują z nią kontaktów, Vittoria uosabia dla nich to, od czego oni, ludzie kulturalni, wykształceni, mówiący literackim włoskim, mieszkający w dobrej położonej na wzgórzach dzielnicy Neapolu z wielkim trudem, radykalnie się odcięli. Jest wprowadzającym chaos zagrożeniem.
Ostatecznie Giovanna uznaje, że jedynym dla niej ratunkiem jest dla niej spotkać się z ciotką. Ta konfrontacja zamiast spokoju wtrąca ją w jeszcze większą szamotaninę i rozdarcie. Vittoria nie jest bowiem wcale brzydka, jest wręcz piękna. Poza tym Giovanne fascynuje jej żywiołowość, jej gwałtowność, jej dialekt, jej bezpośredniość, to, że rozmawia z nią jak z dorosłą. Vittoria uważa, że dziewczyna jest wychowywana pod kloszem, w świecie pozornego bezpieczeństwa i warunkowej akceptacji. Każe jej patrzeć, co kryje się pod gładką powierzchnią otwartości i wykształcenia, jaką prezentują jej rodzice:
,,Kładła wielki nacisk na obserwację. Mówiła, że mam klapki na oczach, jak klacz, że patrzę, ale nie widzę tego, co może być niemiłe. Patrz, patrz, patrz, powtarzała w kółko”.[1]
I Giovanna szybko zaczyna dostrzegać jak na iluzorycznych, zakłamanych podstawach opiera się małżeństwo jej rodziców, istot, które były dla niej ostoją w budzącym strach świecie. Fałsz, egoizm i nie do końca dobre intencje zaczyna widzieć również w innych ludziach, także w samej Vittorii. Ta gorzka wiedza, jest jak wygnanie z raju – nie może zostać zabrana z powrotem, pewnych obrazów i pewnych słów nie sposób zapomnieć.
Dorastanie (przynajmniej w przypadku kobiet) tak jak opisuje to Ferrante, jest okrutną i smutną baśnią. Świadomość i inicjacje nie przynoszą poczucia wolności, sprawczości, mądrości, samodzielności. Inteligencja i przenikliwość chociaż pozwalają zobaczyć, że nic nie jest czarne ani białe nie dają satysfakcji, brak miłości ze strony mało wartościowego mężczyzny powoduje totalny rozpad świata, a pewne historie w taki czy inny sposób muszą zostać powtórzone. Vittoria nie jest bynajmniej dobrą wróżką, a raczej mimo wszystko złą czarownicą, której dary są zatrute. Spostrzegawczość nie ma wyzwolić Giovanny, ale raczej sprawić, że podzieli kobiecy los ciotki, która tak naprawdę nie chce dla niej lepszego życia. Przewijająca się przez całą powieść bransoletka, jej zmieniające się historie i znaczenia, jest ostatecznie dosyć mrocznym talizmanem.
Można by się zastanawiać, czy wizja losów kobiety, którą prezentuje tak wnikliwie i z wielkim talentem w swych powieściach Ferrante nie jest zbyt jednostronna i jednak trochę anachroniczna (pasująca być może do Neapolu lat pięćdziesiątych, a nie do lat dziewięćdziesiątych, w których dzieje się Zakłamane życie dorosłych czy do czasów współczesnych). Ale można się też złapać na myśli, czy w tej baśni nie ma sporo mądrości i aktualności, której nie dostrzegamy zwiedzione pozorną wolnością i niezależnością.
[1] Elena Ferrante, Zakłamane życie dorosłych, przeł. Lucyna Rodziewicz-Doktór, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2020, s. 105.
[Elena Ferrante, Zakłamane życie dorosłych, przeł. Lucyna Rodziewicz-Doktór, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2020]