„Piwo Cooler smakowało latem, a potem zniknęło. Rzeczy znikają, ludzie znikają, sekrety znikają, zostają po nich niewyraźne prześwity, przetarcia w głowie”[1] – pisze w swojej debiutanckiej powieści Olga Górska, brawurowo przedstawiając doświadczenie dorastania na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych. Charakterystyczne dla tamtych lat obrazy, melodie i teksty ówczesnych hitów, popularne marki produktów, nie stanowią jednak tylko materiału do podróży sentymentalnej, ale służą czemuś znacznie poważniejszemu. Bohaterka Nie wszyscy pójdziemy do raju podejmuje próbę posklejania strzępków pamięci, ułożenia mniej lub bardziej spójnej narracji o sobie, opowiedzenia o homotetycznym pragnieniu, które nie dawało się wtedy wypowiedzieć, bo brakowało dla niego języka, bo nie pasowało do klisz, z których budowano plany i marzenia. To konfrontacja z biednym, ale wypełnionym miłością dzieciństwem, prowincjonalnym miastem, katolickim wychowaniem, wiecznym, wszechobecnym wstydem. Z dorastaniem „w przekonaniu, że jestem sama na świecie, że jestem jedyną lesbijką w kraju, województwie, powiecie i gminie, jedyną na planecie Ziemia”[2]. A wszystko to zawarte w wartko płynącej opowieści, wyznaczanej krótkimi przystankami, obrazami lub tytułami piosenek takimi jak Crazy Aerosmith. Opowieści świetnej na wakacje, bo pomimo przenikliwych, często niewesołych obserwacji, powieść Górskiej nie jest gorzka, przenika ją charakterystyczna dla muzyki i filmów z końca lat dziewięćdziesiątych i początku dwutysięcznych porywająca, pełna tajemniczych obietnic, energia.
[1] Olga Górska, Nie wszyscy pójdziemy do raju, Wydawnictwo Drzazgi, Okoniny 2022, s. 167.
[2] Ibidem, s. 169.
Fot. Paweł Czarnecki.
Olga Górska, Nie wszyscy pójdziemy do raju, Wydawnictwo Drzazgi, Okoniny 2022.